Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolęda 2013 w Małopolsce: ksiądz o każdej porze

Marta Paluch
Jacek Babicz/Polskapresse
Małopolscy księża ruszyli po kolędzie. Niektórzy mają do obejścia olbrzymie parafie (dochodzące do 10 tys. ludzi), inni maciupeńkie - kilkusetosobowe. Jak jednak zauważają kapłani, niezależnie od wielkości i miasta, parafian im ubywa. Część wyjeżdża za granicę za chlebem, część wymiera. Ci zaś, którzy zostają, są coraz bardziej zapracowani. Im właśnie parafie idą na rękę - można zamówić kolędę na telefon, na inny termin. W niektórych zaś księża kolędują do godz. 21.

Ksiądz o każdej porze

Tak jest w parafii św. Szczepana i św. Katarzyny w Krakowie.- Tak zdecydowaliśmy, bo wielu ludzi długo pracuje. Godz. 21 to już jest granica przyzwoitości, staramy się poza nią nie wykraczać - mówi ks. Łukasz Garstka, proboszcz u św. Szczepana.

- Oprócz pracujących do późna, mamy też wielu emerytów. I jeśli się zdarzy, że ktoś w tym samym czasie co kolędę ma wizytę u lekarza, na którą czeka od pół roku, to wiadomo, że powinien tam iść. Możemy się z nim umówić w innym terminie. Jeśli tylko ktoś chce przyjąć księdza w domu, zawsze nas znajdzie. A my wychodzimy mu naprzeciw - tłumaczy kapłan.

Podobne rozwiązania funkcjonują w większości parafii w diecezji krakowskiej i tarnowskiej. A ludzi, którzy korzystają z tej możliwości, jest coraz więcej. Np. parafia św. Krzyża i św. Filipa Neri w Tarnowie w tym roku ruszyła z pomysłem porannych kolęd. Zapisało się trochę chętnych. To starsze osoby, ale też ci, którzy pracują na drugą i trzecią zmianę. Mimo tych wszystkich udogodnień kapłani przyznają, że wiernych im ubywa.

- Sporo ludzi wyjechało, głównie za pracą, na Wyspy Brytyjskie. Zastajemy puste mieszkania, tam gdzie kiedyś chodziliśmy po kolędzie - mówi ks. Robert Piechnik z parafii św. Krzyża i św. Filipa Neri.

Podobnie jest w parafiach w Nowym Sączu i w niektórych w Krakowie. Tutaj, szczególnie w centrum, problemem jest wymieranie parafian.

- W miejsce tych, którzy odchodzą, nie przychodzą nowi. Najczęściej mieszkania stoją puste, bo czynsze wysokie, lub wynajmują je osoby, które nie przyjmują kolędy - mówi ks. Marek Donaj, proboszcz parafii św. Katarzyny. Podobnie jest w parafii Mariackiej, częściowo u św. Szczepana. Z drugiej strony, są i takie, które mają... za dużo parafian. Albo za mało księży. U Matki Boskiej Ostrobramskiej w Krakowie jest ponad 10 tys. mieszkańców, więc kolęda odbywa się co dwa lata.

- Mnie to nie przeszkadza, ale starsi ludzie trochę to przeżywają. Żalą się, że w tym roku ksiądz ich nie lubi - mówi Artur Proszak, parafianin.

Ze świecą przed dom

Problemu z parafianami nie mają natomiast świątynie na Podhalu. - Tu kolędę przyjmują w zasadzie wszyscy, całymi rodzinami. Z oprawą jak się patrzy - ze świecą wychodzą przed dom, by księdza powitać. To niesamowite, nigdzie indziej tego nie doznałem, a pracowałem już w Radomiu, Kielcach i Warszawie - mówi ks. Wojciech Jurkowski, wicekustosz sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej na Krzeptówkach.

Ocenia, że w tym roku kolęda jest wyjątkowo udana.

- Sporo osób przyjechało na święta z zagranicy, więc mogliśmy się spotkać. Więcej ludzi nas przyjęło, byli bardziej otwarci. Czułem, że jesteśmy akceptowani - mówi ks. Jurkowski.

Więcej przeczytasz TUTAJ



Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto